Śmigłowiec w 100 procentach „Made in Poland”. Utrzymanie własności intelektualnej w Polsce. Realizacja we współpracy z lokalnym przemysłem. Zwrot z inwestycji i możliwość eksportu. Projektowanie – niskie ryzyko i możliwość pełnego dostosowania nowej platformy do potrzeb Sił Zbrojnych RP, to podstawowe założenia programu Nowego Polskiego Śmigłowca Wielozadaniowego, który narodził się w koncernie Leonardo. Jego realizatorem ma być PZL-Świdnik. Dzisiaj przedstawiał go Jacek Libucha, prezes zarządu świdnickiej części Leonardo.
Platformą do budowy AW139W ma być wypróbowana koncepcja śmigłowca AW139, jedynej w swojej klasie maszyny, która narodziła się w XXI wieku. W jej opracowywaniu brali udział konstruktorzy ze Świdnika, gdzie następnie powstało 900 spośród 1090 płatowców tego modelu. Podobny eksperyment udał się już w Stanach Zjednoczonych. Wspólnym wysiłkiem Leonardo i Boeinga, na bazie AW139 powstał tam MH-139A Grey Wolf.
Autorzy koncepcji oceniają, że Siły Zbrojne, w trakcie pokoleniowej wymiany sprzętu, będą potrzebowały w klasie średniej 200 – 250 śmigłowców. Kilkudziesięciu kolejnych będzie potrzebnych armiom Europy Środkowo-Wschodniej, Azji i Ameryki Południowej.
– Chcemy wersję „W”, czyli wojskową opracować wspólnie z Instytutem Technicznym Wojsk Lotniczych i firmami Polskiej Grupy Zbrojeniowej, w ten sposób, żeby elementy związane z uzbrojeniem i tak zwanymi systemami wrażliwymi należały do polskich podmiotów. Chcemy również od naszego koncernu pozyskać prawa właścicielskie do śmigłowca, również po to, żeby wraz z polskim rządem oferować go na eksport. Podejście mamy bardzo pragmatyczne. Planujemy przekonywać Wojsko Polskie i nasz koncern do naszej koncepcji, która przewiduje wykorzystanie, jako platformy, „wygrzanej”, dojrzałej już, ale bardzo nowoczesnej konstrukcji śmigłowca AW 139. Dzięki temu nasz pomysł może być wdrożony bardzo szybko, ponieważ cały łańcuch dostaw i logistyczny praktycznie już istnieje – mówi Jacek Libucha, prezes zarządu PZL-Świdnik.
Prezes liczy przede wszystkim na rodzimy rynek. Niektóre śmigłowce „Mi” latają już ponad 40 lat i trudno wyobrazić sobie kolejne dziesięciolecie aktywności wysłużonych maszyn. Luka, która stworzy się podczas wycofywania ich z eksploatacji to wręcz nawet za duże potrzeby, by wprowadzać do produkcji nowy typ śmigłowca przez zakład taki jak PZL-Świdnik. Przy wszystkich okolicznościach towarzyszących: wprowadzaniu do służby dronów, potrzebie zakupu śmigłowców specjalistycznych, pozostanie rynek na grubo ponad sto maszyn wielozadaniowych. Do tego dochodzą inni użytkownicy w Polsce i potencjalni klienci za granicą
– Co w naszym projekcie jest ważne? Że nie rzucamy się z motyką na słońce konstruując śmigłowiec od podstaw, nie ryzykujemy technologicznie. Stawiamy na bardzo nowoczesną, a przy tym sprawdzoną w wielu miejscach na świecie elastyczną platformę, którą możemy konfigurować na różne sposoby. Naszym zadaniem jest jej polonizacja. Można dokonać tego w sposób dosyć naturalny. Płatowiec produkowany jest w Świdniku. Napędzające maszynę silniki Pratt & Whitney PT6 w dużej części powstają w Rzeszowie. Z całości roboczogodzin potrzebnych do wyprodukowania śmigłowca, ponad 70 procent wykonywanych jest w PZL-Świdnik. Wyobrażam sobie również wyposażenie AW139W w uzbrojenie polskiej produkcji. Karabiny maszynowe i działka mogą pochodzić z Tarnowa, rakiety z Meska. Biorąc pod uwagę, że przekładnie pochodzą z Włoch, a systemy elektroniczne od renomowanych firm europejskich i amerykańskich, średnio ważony stopień „polskości” śmigłowca można określać wartościowo między 75 a 80 procent. Natomiast dla nas najważniejsze jest posiadanie praw majątkowych, a także możliwość dalszej modernizacji konstrukcji, utrzymanie know-how i niezależnych możliwości produkcyjnych w Polsce, gwarantujące strategiczne bezpieczeństwo kraju – przekonywał J. Libucha.
Pytany o szanse eksportowe nowego śmigłowca prezes zarządu PZL-Świdnik nie ukrywał, że nie eksport zaprząta obecnie głównie jego uwagę.
– Strukturalne potrzeby polskich Sił Zbrojnych są tak duże, że potrzeba przynajmniej jednej dekady, żeby je zaspokoić. Nie planujemy budować zdolności produkcyjnych pozwalających na produkcję 40 śmigłowców rocznie. Naszym celem byłoby dostarczenie 8 do 10 maszyn. Historycznie i realistycznie patrząc, taka liczba byłaby możliwa do sfinansowania przez polską armię. Zatem minie wiele, wiele lat, zanim potrzeby w obszarze śmigłowców wielozadaniowych zostaną zaspokojone.